Czy można pozyskać dane hejtera?

Hejt to coś więcej niż krytyka, bo jest najczęściej wspomagany przez nacechowaną pejoratywnie wulgarność i agresję, która ma sprawić, że druga strona dialogu poczuje się dotknięta, czy wręcz zastraszona. Co zatem możemy zrobić, jeśli krytyka przestaje być konstruktywna, a wymiana poglądów odbywa się w świecie cyfrowym, w którym często obrażający jest dla nas anonimowy – kryje się za wymyślonym tzw. nickiem? Jakie kroki może podjąć zarządca nieruchomości, gdy zostanie obrażony w Internecie?


Jak wiadomo wymiana opinii i poglądów często przekracza granice tzw. dozwolonej krytyki lub w ogóle granice zwykłej przyzwoitości. Często dyskusja albo wymiana poglądów będąca początkowo standardową wymianą argumentów przeradza się w wulgaryzmy czy też mowę nienawiści, zwaną też z angielskiego hejtingiem (od angielskiego słowa „hate – nienawidzić”). Hejt to coś więcej niż krytyka, bo jest najczęściej wspomagany przez nacechowaną pejoratywnie wulgarność i agresję, która ma sprawić, że druga strona dialogu poczuje się dotknięta, czy wręcz zastraszona. 


Różne ścieżki

Poszukując sprawiedliwości w tego typu sprawach, możemy procedować na drodze odpowiedzialności cywilnej lub na drodze odpowiedzialności karnej. Wszystko zależy przede wszystkim od szczegółów danego zdarzenia, czyli od konkretnego stanu faktycznego sprawy. Dany czyn może bowiem zostać zakwalifikowany jako naruszenie dóbr osobistych i wówczas możemy sprawcę pociągnąć do odpowiedzialności na drodze cywilnej. Jeśli zaś dany czyn można zakwalifikować jako czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę Kodeks karny, to sprawca takich działań będzie podlegał odpowiedzialności karnej przewidzianej w Kodeksie karnym, a nasze działania będą koncentrować się wokół tej procedury.


Odpowiedzialność cywilna

Jeżeli chodzi o odpowiedzialność cywilną, to zgodnie z art. 24 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r. Nr 16 poz. 93, dalej: kc) ten, kogo dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w Kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. I dalej zgodnie z art. 24 ust. 2 kc, jeżeli wskutek naruszenia dobra osobistego została wyrządzona szkoda majątkowa, poszkodowany może żądać jej naprawienia na zasadach ogólnych.

Przekładając treść powyższego przepisu kc na stan faktyczny, tj. gdy mamy do czynienia z sytuacją, w której jesteśmy ofiarą hejtu, a nasze dobro osobiste zostało zagrożone bądź naruszone, możemy na drodze cywilnej:

  • żądać zaniechania działań naruszających, czyli działań takich jak usunięcie szkalującego komentarza albo artykułu,
  • dodatkowo żądać usunięcia skutków naruszenia dobra osobistego, a więc np.: publikacji przeprosin lub sprostowania opublikowanych treści,
  • niezależnie od powyższego domagać się od naruszyciela również zadośćuczynienia lub zapłaty określonej sumy pieniężnej na wybrany cel społeczny, a jeśli została nam wyrządzona szkoda, to także zapłaty odszkodowania.

Odpowiedzialność karna

Jeżeli zaś chodzi o odpowiedzialność karną, to działania hejtera mogą zostać zakwalifikowane przez ustawę z 19 kwietnia 1969 r. Kodeks karny (Dz.U. z 1969 r. Nr 13 poz. 94 ze zm., dalej: kk) jako następujące czyny: groźba z powodu dyskryminacji (art. 119 kk), groźba karalna (art. 190 kk), uporczywe nękanie (tzw. „stalking” art. 190a kk), zmuszenie groźbą innej osoby do określonego działania (art. 191 kk), zniesławienie (art. 212 kk), zniewaga (art. 216 kk), fałszywe oskarżenia (art. 234 kk), nawoływanie i pochwalenie przestępstwa (art. 255 kk), nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowych (art. 256 kk), publiczna zniewaga z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej lub z powodu bezwyznaniowości (art. 257 kk), złośliwe niepokojenie (art. 107 ustawy z 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń, Dz.U. z 1971 r. Nr 12 poz. 114 ze zm., dalej: kw).

Co ważne nawet jeśli dany czyn nie wypełnia znamiona przestępstwa na podstawie przepisów kk, nie oznacza to, że nasze dobro osobiste nie zostało naruszone. Warto wiedzieć, że postępowania cywilne i karne toczą się niezależnie. Niemniej jednak, ustalenia wydanego w postępowaniu karnym prawomocnego wyroku, skazującego za dany czyn (lub czyny), co do popełnienia przestępstwa wiążą sąd w postępowaniu cywilnym.


Pozyskanie danych

Na tym tle pojawiają się jednak problemy natury proceduralnej oraz dopuszczalne możliwości pozyskania danych osobowych hejtera. Otóż zgodnie z art. 126 ustawy z 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (Dz.U. z 2020 r. poz. 1575) każde pismo procesowe, a takim jest pozew o naruszenie dóbr osobistych, powinno zawierać m.in. szczegółowe dane strony, którą pozywamy.

W tym kontekście, aby pokazać w czym tkwi sedno zagadnienia, warto przywołać wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 18 grudnia 2020 r. (sygn. akt II SA/Wa 989/20), który wyjaśnia nam, na czym polega zasadniczy problem z możliwością wejścia w posiadanie takich danych.

Stan faktyczny sprawy wyglądał następująco: tzw. uprzejmy donosiciel wysłał do sanepidu za pomocą poczty elektronicznej anonimowy donos o tym, że ktoś inny produkuje szkodliwe kosmetyki. Poszkodowany, którego donos dotyczył. postanowił podjąć kroki prawne wobec jego autora. Chciał pozwać autora donosu, gdyż jego zdaniem doszło do naruszenia jego dobrego imienia i reputacji. Wysłał więc zapytanie do dostawcy usług poczty elektronicznej z prośbą o podanie szczegółowych danych autora wiadomości. Jednakże dostawca usługi poczty elektronicznej odmówił udostępnienia danych.

Poszkodowany nie dał za wygraną i złożył skargę do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (PUODO), wskazując, że żąda, aby PUODO nakazał dostawcy usługi poczty elektronicznej udostępnienie przedmiotowych danych. PUODO jednak nie uwzględnił skargi i nie wydał decyzji nakazującej dostawcy usług poczty elektronicznej udostępnienia danych na potrzeby wszczęcia postępowania cywilnego. Poszkodowany najwidoczniej nie zamierzał złożyć broni i zaskarżył decyzję PUODO, wskazując, że posiada prawnie uzasadniony interes w pozyskaniu tych danych, albowiem ogranicza mu to jego prawo do sądu gwarantowane przez Konstytucję.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wyrokiem z 18 grudnia 2020 r. oddalił skargę na tę decyzję, wskazując w wyroku, że PUODO nie ma kompetencji, aby decyzją administracyjną nakazać udostępnienie danych osoby trzeciej. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, istota sprawy w niniejszym postępowaniu sprowadzała się do oceny tego, czy przepisy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych (dalej: RODO) lub przepisy ustawy z 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych (Dz.U. z 2019 r. poz. 1781) przyznają Prezesowi Urzędu Ochrony Danych Osobowych uprawnienie do zobowiązywania administratora danych osobowych do udostępniania będących w jego posiadaniu danych osobowych osobie trzeciej na potrzeby ewentualnego wytoczenia przez ową osobę trzecią powództwa cywilnego o ochronę dóbr osobistych. W ocenie sądu odpowiedź na tak postawione pytanie może być wyłącznie negatywna. I dalej czytamy w wyroku, że zgodnie z Konstytucyjną zasadą legalizmu, w oparciu o którą muszą działać wszystkie podmioty publiczne, Prezes UODO, będąc podmiotem publicznym, może podejmować wyłącznie takie działania, które znajdują swoje źródło w przepisach obowiązującego prawa. Aby więc PUODO mógł podjąć określone działania, musi mieć do tego stosowne umocowanie, i to rangi ustawowej. Stąd, jeśli do organu wpłynie wniosek o wszczęcie postępowania, do których to działań brak jest podstawy prawnej wynikającej wprost z ustawy, to adresat takiego wniosku winien odmówić wszczęcia postępowania, a jeśli już je podjął, to winien je umorzyć.


Co na to RODO?

Przechodząc do analizy przepisów RODO,- wskazać należało, że co do zasady uprawnienia proceduralne i materialne rozporządzenie to przyznaje wyłącznie osobom, których to danych osobowych dotyczy ochrona. Tak zatem do grona tych osób zaliczamy wyłącznie te, których dane osobowe są chronione przez powyższy akt prawny, a nie jakiekolwiek inne osoby trzecie (niebędące właścicielami tych danych osobowych) – tu osoby żądające udostępnienia danych osobowych innych osób. Tak zatem z przepisów RODO nie wynikają żadne uprawnienia przysługujące osobom trzecim, czyli innym niż te, których danych osobowych dotyczy ochrona. Reasumując, nie można na podstawie RODO żądać udostępnienia informacji o innych osobach.

Podobne stanowisko zostało wyrażone w wydanym przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w innej sprawie (wyrok z 8 marca 2021 r., II SA/Wa 766/20), która dotyczyła żądania udostępnienia danych osobowych w zakresie imienia i nazwiska oraz adresu abonenta określonego numeru telefonicznego. Celem pozyskania tych danych było wytoczenie powództwa cywilnego przeciwko osobie, która miała dopuścić się naruszenia dóbr osobistych i pomówienia, czyli w celu skorzystania z prawa do sądu. Operator telekomunikacyjny odmówił uwzględnienia wniosku, w konsekwencji czego wnioskodawca wystąpił do PUODO o nakazanie udostępnienia wskazanych danych. PUODO stwierdził, że ujawnianie danych osobowych abonentów jako objętych tajemnicą telekomunikacyjną jest dopuszczalne wyłącznie w ściśle określonych przypadkach, co wyklucza możliwość ich udostępnienia bez wyraźnej podstawy prawnej, a więc odmówił uwzględnienia wniosku. Sąd przyznał zarazem rację PUODO, że biorąc pod uwagę przepisy dotyczące tajemnicy telekomunikacyjnej, nakazanie udostępnienia danych osobowych abonenta jest niedozwolone. Nawet pomimo faktu, że dane te są niezbędne do sporządzenia pozwu.


Postępowanie karne

W chwili obecnej jedynym skutecznym rozwiązaniem zmierzającym do pozyskania danych osoby występującej anonimowo może okazać się skorzystanie z przepisów dotyczących postępowania karnego, jeżeli oczywiście dany stan faktyczny nam to umożliwia. Po zabezpieczeniu i przedstawieniu dowodów potwierdzających, że doszło do naruszenia, możemy zwrócić się do policji o zabezpieczenie konkretnych danych w sytuacji, gdy będziemy uznawali, że jesteśmy ofiarą zniesławienia i chcemy wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia. W takim przypadku policja, korzystając z przysługujących jej uprawnień, może ustalić dane sprawcy – i zażądać od operatora telekomunikacyjnego udostępnienia danych osobowych. Niemniej jednak należy pamiętać, że nie każda wypowiedź na nasz temat będzie wypełniała znamiona czynu określonego w ustawie karnej jako np. zniesławienie (tj. art. 212 kk).

Poza tym dopuszczalna będzie próba złożenia pozwu bezpośrednio przeciwko serwisowi, na łamach którego będzie zamieszczony wpis, który narusza nasze dobra osobiste. Będzie to jednak możliwe wyłączenie wówczas, jeśli wskazanego przez nas obraźliwego wpisu wydawca ów nie usunie. Obowiązek taki (usunięcia) nakłada na niego art. 14 ustawy z 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. z 2002 r. Nr 144 poz. 1204 ze zm.). Niemniej jednak jeśli wpis usunie, to wypełni swoje obowiązki i nie musi już nam udostępniać danych osobowych naruszyciela – czyli wrócimy do tzw. punktu wyjścia.


Ograniczenia w pozyskaniu

Konkludując, obecnie przepisy prawa polskiego ograniczają znacznie możliwość pozyskania danych w sytuacji, gdy ktoś narusza nasze dobra osobiste, a RODO nie daje nam żadnych uprawnień pozwalających na uzyskanie danych osobowych innej osoby. Nie możemy również liczyć na wsparcie w tym zakresie PUODO, gdyż nie mieści się to w jego kompetencjach. Bardzo potrzebne jest więc stworzenie przez ustawodawcę jasnych i jednoznacznych przepisów umożliwiających realizację takich żądań.

Odpowiedzią na realizację tego postulatu mogłaby okazać się instytucja tzw. ślepego pozwu, którego propozycja znalazła się już w projekcie ustawy o ochronie wolności słowa w Internecie, będącym obecnie na etapie konsultacji. Projekt przewiduje m.in. możliwość dochodzenia roszczeń od osoby o nieznanej tożsamości, której dane osobowe miałyby być ustalane na etapie początkowym procesu sądowego. Byłoby to więc narzędzie, które pozwalałby poniekąd dochodzić obrony swoich praw naruszonych przez osoby występujące anonimowo w sieci. Z tego punktu widzenia kluczowym zagadnieniem w tej materii jest należyte wyważenie przez sąd, czy wniosek powoda nie narusza zasad współżycia społecznego lub czy przypadkiem nie służy obejściu przepisów o ochronie danych osobowych – czyli ktoś składa pozew wyłącznie po to, aby poznać dane innej osoby, ale do swoich celów innych niż tylko pozew, a następnie cofa powództwo. Niemniej jednak pozostawienie tej decyzji w rękach sądu oraz wprowadzenie mechanizmu kontroli wydaje się rozsądnym rozwiązaniem.


Mariusz Andrzejewski

radca prawny

Scroll to Top